Po czterech latach spróbuję wątek odnowić - może ktoś ma nowe doświadczenia / pomysły ?
U nas z obcinaniem pazurków jest problem - właściwie zawsze nie było łatwo, ale teraz narasta ( pazurki też)
. Ćwiczyliśmy, się na Tudusiu. Od początku u wetki sobie nie pozwalał ( tak jest do dziś ) - budził w sobie wszystkie geny dzikie z pełnym arsenałem zębów, pazurkow i dźwięków ; w domu po zagadywaniu i łagodnej perswazji udawało się dwa - trzy pazurki dziennie . Teraz jest katastrofa
Jeden pazurek (pazur!) , potem ucieczka i foch przez cały dzień . Gdy przychodzi na mizianko nazajutrz - wszystkie łapki chowa pod siebie ...
Przykład poszedl z góry i teraz cała czwórka chowa łapy, jak widzi jakieś metalowe ciachatko w ich pobliżu . A jak już coś się utnie , to foch przez tydzień . Jakiś czas odpuściliśmy, ale widzę , że niektóre to się już naprawdę nadają ... Normalnie pozwalają sobie na masaż paluszków i między paluszkami i pod poduszkami i nawet pazurki pogłaskać można ... Ale jak tylko zobaczą metalowe coś w ręce - nastrój i kotek znikają w oka mgnieniu ...
Czytałem , że melisa nie działa , a może coś innego ? Musimy obcinać wszystkim tego danego dnia, bo potem są różnice w sprawnościach i związany z tym stres. O przekupstwie możemy zapomnieć - są totalnie rozpieszczone ... Ma Ktoś jakąś poradę ?