Funfel i Pompon w jednym mieszkają domu
- sandra
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1535
- Rejestracja: 21 sty 2016, 21:14
- Płeć: K
- Skąd: Krakow
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Mojego pierwszego kota musiałam wykastrować we własnym zakresie, Nanek przyszedł juz wykastrowany, to super wygoda i nie trzeba sie martwić, ze przy całym stresie związanym z dokoceniem dojdzie kolejny - kastracja. Stres i moj i kota <mrgreen> Ja juz bym nie zdecydowała sie na kota wydanego bez kastracji. W ogole czemu chcesz negocjować kastrację w okolicy pół roku? Przeciez jak juz kot bedzie u Ciebie to nie musisz miec błogosławieństwa hodowcy, zeby wykastrować. Hodowca Filipa tez uważała, ze lepiej przed 9 miesiącem nie kastrować, ja nie miałam zamiaru tak długo czekać, wiec po prostu umówiłam sie na zabieg i juz.
Szkoda, ze matka nie ma aktualnych badan serca i genetycznych na PKD (do pkd wystarczą potwierdzenia, ze jej rodzice byli zdrowi). Za pierwszym razem nie zwracałam na takie rzeczy uwagi, ale teraz bym juz nie odpuściła, badania rodziców to podstawa.
Szkoda, ze matka nie ma aktualnych badan serca i genetycznych na PKD (do pkd wystarczą potwierdzenia, ze jej rodzice byli zdrowi). Za pierwszym razem nie zwracałam na takie rzeczy uwagi, ale teraz bym juz nie odpuściła, badania rodziców to podstawa.
- PyzowePany
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 2664
- Rejestracja: 13 sty 2014, 13:36
- Płeć: K+M
- Skąd: Wrocław
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
W ogóle dokocenie niewykastrowanym kocurem to chyba średni pomysł, nie wiem nie znam się, mieć mam doświadczenia, ale chyba dobrze, że zależy ci na wczesnej kastracji
- jasminka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 3011
- Rejestracja: 28 sty 2010, 10:00
- Płeć: kobieta
- Skąd: Śląsk
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Surimi pisze:Chyba źle mnie zrozumiałaś. Ja nie uważam, że lepiej robić inaczej i nie pytać hodowcy o nic. Zresztą ja właśnie to robię, że dopytuję o badania rodziców i na pewno poruszę kwestię pt. co jeśli wezmę kota i np. po kilku dniach okaże się, że coś poważnego mu jest. Zresztą nawet w Mazurii (jak braliśmy Funfla) tak było, że mieliśmy ileś tam dni na przebadanie kota i gdyby wtedy coś wykryto, to hodowca za to odpowiada. Czasu tego było mało i tak naprawdę chyba nie dałoby się porządnie przebadać kota w tym czasie, ale jednak lepszy rydz niż nic.jasminka pisze:Zdrowia kota nie gwarantuje ale odpowiedzialność hodowcy już tak,ja z okiem małego mam problem od początku, co właściwie mu dolega dowiem się po wizycie u lekarza,nie tego pragnęłam żeby znowu jeździć po lekarzach, a Ty zrobisz jak uważasz.
Jestem w szoku, że hodowca się na to oko wypiął skoro kot od początku Twój kot miał taki problem. Bez sensu z jego strony
Jeszcze nie wiem co dokładnie jest z okiem i nikt na razie nie miał na co się wypinać
- Surimi
- Posty: 156
- Rejestracja: 25 maja 2015, 13:11
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Nasz Funfel też był wykastrowany gdy do nas trafił. Chodzi o to, że zdania dotyczące wczesnej kastracji są bardzo różne zarówno wśród hodowców i wetów. Ja tam nie zamierzam się z którąś stroną kłócić czy do czegoś przekonywać bo sądzę, że jest to raczej skazane na niepowodzenie ;) Gdybym szła takim tokiem rozumowania, że kot jak jest u mnie, to mogę robić co chce, to równie dobrze zamiast kastrować mogę sobie go rozmnażać ;) No w moim odczuciu jednak po to się umawiam z kimś na dane rozwiązanie i podpisuję się pod tym, żeby się z tego wywiązać i np. nie kastrować kociaka jak jest malutki skoro hodowczyni jest temu otwarcie przeciwna.sandra pisze:Mojego pierwszego kota musiałam wykastrować we własnym zakresie, Nanek przyszedł juz wykastrowany, to super wygoda i nie trzeba sie martwić, ze przy całym stresie związanym z dokoceniem dojdzie kolejny - kastracja. Stres i moj i kota <mrgreen> Ja juz bym nie zdecydowała sie na kota wydanego bez kastracji. W ogole czemu chcesz negocjować kastrację w okolicy pół roku? Przeciez jak juz kot bedzie u Ciebie to nie musisz miec błogosławieństwa hodowcy, zeby wykastrować. Hodowca Filipa tez uważała, ze lepiej przed 9 miesiącem nie kastrować, ja nie miałam zamiaru tak długo czekać, wiec po prostu umówiłam sie na zabieg i juz.
Szkoda, ze matka nie ma aktualnych badan serca i genetycznych na PKD (do pkd wystarczą potwierdzenia, ze jej rodzice byli zdrowi). Za pierwszym razem nie zwracałam na takie rzeczy uwagi, ale teraz bym juz nie odpuściła, badania rodziców to podstawa.
Wydaje mi się, że półroczny niewykastrowany kociak to ma w głowie zabawy a nie walkę na śmierć i życie i znaczenie terenu - tak przynajmniej wywnioskowałam z rozmowy z hodowczynią z Miasta Snu oraz po kontakcie z Mazurią, i ten wiek jakoś tam obie strony satysfakcjonuje. Nie jest to super wcześnie, ale też nie dopuszczam do sytuacji, że ewentualny nowy kocioł wyładowuje się na Funflu a jego mocz wali, a ja umieram
Co do samej tej kastracji, to ja osobiście uważam, że kastrowanie takich maleństw jest trochę creepy. Zwłaszcza dziewczynek. Rozumiem, że robi się to z lęku przed pseudohodowlami ale sama chyba wolałabym mieć świadomość, że zabieg/operacja ta ma miejsce ciut później (np. po 4-6 miesiącu życia kota). Z punktu widzenia medycznego się nie wypowiadam bo naprawdę słyszę milion opinii i nie wiem jak jest najlepiej. Jasne, że wzięcie od razu wykastrowanego malucha to najwygodniejsza opcja, ale nie w każdej hodowli jest to standardem.
- Surimi
- Posty: 156
- Rejestracja: 25 maja 2015, 13:11
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
A jeśli jest to mały kociak, to jaka różnica, że jest jeszcze przed kastracją? Zawsze myślałam, że jeśli kot jeszcze nie jest dojrzały płciowo, to nie ma problemu jeśli nie jest wykastrowany. Taki kociak przecież nie walczy o teren, nie jest agresywny. No chyba że Funflowi-rezydentowi to zrobi różnicę?PyzowePany pisze:W ogóle dokocenie niewykastrowanym kocurem to chyba średni pomysł, nie wiem nie znam się, mieć mam doświadczenia, ale chyba dobrze, że zależy ci na wczesnej kastracji
- Surimi
- Posty: 156
- Rejestracja: 25 maja 2015, 13:11
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
jasminka pisze:Surimi pisze:Chyba źle mnie zrozumiałaś. Ja nie uważam, że lepiej robić inaczej i nie pytać hodowcy o nic. Zresztą ja właśnie to robię, że dopytuję o badania rodziców i na pewno poruszę kwestię pt. co jeśli wezmę kota i np. po kilku dniach okaże się, że coś poważnego mu jest. Zresztą nawet w Mazurii (jak braliśmy Funfla) tak było, że mieliśmy ileś tam dni na przebadanie kota i gdyby wtedy coś wykryto, to hodowca za to odpowiada. Czasu tego było mało i tak naprawdę chyba nie dałoby się porządnie przebadać kota w tym czasie, ale jednak lepszy rydz niż nic.jasminka pisze:Zdrowia kota nie gwarantuje ale odpowiedzialność hodowcy już tak,ja z okiem małego mam problem od początku, co właściwie mu dolega dowiem się po wizycie u lekarza,nie tego pragnęłam żeby znowu jeździć po lekarzach, a Ty zrobisz jak uważasz.
Jestem w szoku, że hodowca się na to oko wypiął skoro kot od początku Twój kot miał taki problem. Bez sensu z jego strony
Jeszcze nie wiem co dokładnie jest z okiem i nikt na razie nie miał na co się wypinać
Może to nic takiego. Nawet moja bratanica miała tak jak była mniejsza. Jedno oko mniejsze i bardziej łzawiące bo coś kanaliki nawalały, ale samo przeszło z wiekiem. Nie wiem czy u kotów też tak jest, ale mam nadzieję, że tak <mrgreen>
- Surimi
- Posty: 156
- Rejestracja: 25 maja 2015, 13:11
- Płeć: kobieta
- Skąd: Warszawa
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Dopytałam hodowczynię o aktualne (bądź po prostu ostatnie) badania serca. Zapytałam też czy rodzice kotki nie mieli tych badań robionych ale skoro Pani mi nie napisała to chyba nie mieli -zobaczymy.sandra pisze: Szkoda, ze matka nie ma aktualnych badan serca i genetycznych na PKD (do pkd wystarczą potwierdzenia, ze jej rodzice byli zdrowi). Za pierwszym razem nie zwracałam na takie rzeczy uwagi, ale teraz bym juz nie odpuściła, badania rodziców to podstawa.
- sandra
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1535
- Rejestracja: 21 sty 2016, 21:14
- Płeć: K
- Skąd: Krakow
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Jak kto uważa ;) ja nie miałam takiego zapisu w umowie, tylko "słowne zalecenie", nawet nie przyszło mi do głowy, ze są hodowcy, ktorzy minimalny wiek kastracji regulują umową <mrgreen> Coz ja poszłam tokiem rozumowania, ze mogłam wykastrować kiedy chciałam (w koncu wet sie zgodził, nie było przeciwwskazań), wcale nie zmienia to faktu, ze nie przyszło mi nigdy do głowy, ze moge rozmnażać ;)Surimi pisze: Nasz Funfel też był wykastrowany gdy do nas trafił. Chodzi o to, że zdania dotyczące wczesnej kastracji są bardzo różne zarówno wśród hodowców i wetów. Ja tam nie zamierzam się z którąś stroną kłócić czy do czegoś przekonywać bo sądzę, że jest to raczej skazane na niepowodzenie ;) Gdybym szła takim tokiem rozumowania, że kot jak jest u mnie, to mogę robić co chce, to równie dobrze zamiast kastrować mogę sobie go rozmnażać ;) No w moim odczuciu jednak po to się umawiam z kimś na dane rozwiązanie i podpisuję się pod tym, żeby się z tego wywiązać i np. nie kastrować kociaka jak jest malutki skoro hodowczyni jest temu otwarcie przeciwna.
Ale ja troche po omacku wtedy szukałam i znalazłam hodowle, której bym nigdy nikomu nie poleciła.. nie utrzymuje kontaktu z hodowca
- jasminka
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 3011
- Rejestracja: 28 sty 2010, 10:00
- Płeć: kobieta
- Skąd: Śląsk
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Ja tylko dodam iż kastracja naszego maluszka to dla nas stres i z ''mojego'' punktu widzenia jest mi wygodniej odebrać kotka już po z hodowli że tak powiem z ''całym pakietem''.
- joakar
- Posty: 1097
- Rejestracja: 12 lut 2016, 08:44
- Płeć: kobieta
- Skąd: Kwidzyn
Re: Wiedźmiński kot Ferrari vel Funfel z hodowli Mazuria*PL
Też uważam, że lepiej wziąć już kociaka wykastrowanego. Ja Gilberta musiałam wykastrować we własnym zakresie (miałam w umowie zapis do jakiego wieku mam to zrobić, musiałam też przesłać hodowcy potwierdzenie) i naprawdę nie chciałbym drugi raz tego przechodzić. Mam też porównanie jak taki zabieg przechodzi kociak w wieku prawie 8mcy, a jak 3 miesięczny (tak kastrowaliśmy nasze dwa dachowce). Małe kotki zabieg zniosły o wiele lepiej, szybciej doszły do siebie.