Dziewczyny, dzięki za wszystkie rady <pokłon>
Generalnie nie mam problemu z drapaniem mebli jako takim - Luna nigdy nie miała takiego zwyczaju, od maleńkości używa wyłącznie drapaczka leżącego na podłodze (forma deski owiniętej sznurkiem), a od czasu do czasu też poszarpie paliki stojącego drapaka z platformami. Jak to powiedział kiedyś mój szwagier - takiego dobrze wychowanego kota, to nawet ja mógłbym mieć. <gwiżdże>
Bubu pierwszego czy drugiego dnia próbował wyżyć się na dywanie i na boku kanapy, ale wytłumaczyłam mu, że nie wolno tego robić, przyniosłam drapak, "pokazałam" co i jak i jest cacy <aniołek>
Aktualne zniszczenia wynikają wyłącznie z dzikiego szału jaki ogarnia moje kociambry kilka razy dziennie - czytaj: gonitwy, okrzyki, nawoływania, inscenizacje walki. Tak też zapewne doszło do podziurawienia krzeseł...Jedno na górze, drugie na dole i wzajemne zaczepki. Nie ma jednak tragedii - na krzesła założyłam wymienialne pokrowce

. Nigdy więcej nie zauważyłam takich kiepskich w skutkach zabaw na krzesłach, a tylko stanowcza reakcja z mojej strony w trakcie "gorącego uczynku" może sprawić, że kociaki zrozumieją, że to co robią jest fe....i przeniosą się na inny mebel
Jeśli natomiast mowa o krzyku - żartowałam, nie drę się na nie przeokropnie, ale owszem - podnoszę głos gdy broją. Wystarczy: "nie wolno", przeciągłe "ojjjjj" i jakoś ogień zniszczenia ginie w zalążku <diabeł> Kociambry szybko się uczą na szczęście
Swoją drogą, gdy słyszę jak rozrabiają w innym pomieszczeniu - np. słyszę hałas spowodowany przez spadający z półki przedmiot (zapewne przez podmuch wiatru

), wchodzę tam nieco bardziej energicznie niż normalnie i od razu wiem, kto przekroczył granice - winowajca zawsze czmycha, a drugi siedzi "na widoku".
Chyba, że oszukują w tej grze 8-)