Jo`Ann pisze:Nie wiem czy problem dotyczy tylko długowłosych kociaków i czy faktycznie ma coś wspólnego z upałem. Tak twierdzi wet, u którego byłam z Chesterem. Ale od poczatku...
W okolicach szyi (pod brodą i w okolicach karku) podczas głaskania wyczułam u Chesterka drobniutkie grudki...pojęcia nie mam jak Wam to opisać Na początku myślałam, że to może kleszcz mu się wkręcił, ale skąd kleszcz skoro nie wychodzi na dwór...w zasadzie wyczuwa się to tylko pod palcem, a jak chciałam się temu dokładnie przyjrzeć to wygladało jak maleńka kóleczka koloru skóry, w niektórych miejscach brązowawa...
Ponieważ wybieralismy się na urlop poszłam do weta. Obejrzał Chesterka i stwierdził, że u długowłosych kotów czasem tak się dzieje podczas upałów i mrozów w okolicach szyi, w miejscach, które najtrudniej jest wyczesać...że pory się zamykają i czopują chyba, czasem dochodzi do zapalenia ropnego...Przepisał szampon i kazał wykąpać kota: 5 minut namydlić, potem 5 minut trzymać w pianie , potem wyczesać, wypłukać i powtórzyć raz jeszcze namydlanie już bez czesania...Jakoś nie do końca mnie to przekonało, ale co było robić Ta kąpiel to był koszmar i straszny stres dla biednego Chesterka Dotrwaliśmy do pierwszego płukania podczas którego kot tak się wczepił w ręce mojego męża , że krew się ostro polała z żyły, a ja nie wiedziałam, którego ratować. Wcale nie zartuję. Cały zabieg wet kazał powtórzyć po 3 dniach na samą szyję. Niestety my na drugi dzień po wizycie u niego wylatywalismy na urlop. Chesterek był pod stałą opieką babci i mojej koleżanki. Codziennie był czesany. Niestety grudeczki nadal są...Wczoraj dzwoniłam do naszej hodowli po radę, ale pierwsza "mama" Chesterka nie spotkała się przy swoich krótkowłosych Brytkach z takim problemem. Ma rozeznać problem na wystawie i wsród hodowców innych długowłosych kotów i dac mi znać. Na chwilę obecną raczej odradziła kolejną kąpiel małego kotka.
Może Wy spotkaliście się z czymś takim i macie jakieś rady? A jeśli nie to byłabym wdzięczna za "zasięgnięcie języka" na wystawach - macie większy dostęp do kociarzy i doświadczenie niż ja
Dodam, że poza tymi grudeczkami nic się złego z kotkiem nie dzieje. Nie drapie tego, ma apetyt normalny, czyli duży , normalnie się załatwia itp.
Oczywiście nie opuszcza mnie na krok od piątku: od nowa nas wszystkich "udeptuje", liże, głaszcze i domaga się tego samego Straaaaaaaaasznie tęskniłam w tropikach za moim tygryskiem, widać on za nami też.
Przepraszam, że takie długie wyszło.
kesja pisze:kilkoro osób miało takie problemy z brysiami. Podobno to pewnego rodzaju trądzik. z tego co pamietam pomga Detromecyna - smarowanie 3 razy dziennie i poczekanie aż wsiąknie, żeby kot nie wylizywał
na pewno u unikaniu nawrotów pomaga wymiana wszystkich plastikowych miseczek, jesli takie masz, na szklane albo metalowe bo w nich nie tak łatwo zarysowac powierzchnie i nie rozwijają się w nich bakterie.
Ja nie zetknęłam się jeszcze z czymś takim, popytam, ale tak jak Kesja kąpiel raczej bym odradzała.Jo`Ann pisze:Dzięki serdeczne. To już jakiś trop.
W tym tygodniu wybieram się odrobaczyć Chestera do sprawdzonej kliniki dla kotów i sprawdzonego weta - skonsultuję problem raz jeszcze. Misek plastikowych nie stosujemy, ale być może jak nas nie było jego metalowe miseczki nie zawsze były dokładnie myte.
Trądzik...no tak...mój mały kociaczek dorasta...widać gołym okiem jak się zmienia z dzieciaczka w poważnego kocura
Ja poszłabym do jeszcze jednego weterynarza, czasami dobrze jest skonfrontować różne opinie.