Calineczka
- Charlotte
- Posty: 443
- Rejestracja: 04 wrz 2014, 18:32
- Płeć: kobieta
- Skąd: Poznań
Re: Calineczka
Witamy
Śliczna koteczka :-)
Śliczna koteczka :-)
- Kamila
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 3773
- Rejestracja: 04 gru 2015, 13:01
- Płeć: kobieta
- Skąd: Bydgoszcz
Re: Calineczka
Witajcie na forum
- Beate
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 6863
- Rejestracja: 18 kwie 2013, 07:36
- Płeć: kobieta
- Skąd: Łódzkie
Re: Calineczka
Witajcie <mrgreen>
- Natashas
- Posty: 1075
- Rejestracja: 12 gru 2014, 17:36
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa
Re: Calineczka
Witamy i my
- nistra
- Posty: 25
- Rejestracja: 28 mar 2016, 20:05
- Płeć: K
- Skąd: Zielona Góra
Re: Calineczka
Witamy się po pół rocznej przerwie...
żyję w tak permanentnym zafascynowaniu moim kotem, ze zapomniałam o jej wątku. Czas to nadrobić, tyle, ze teraz to chyba będzie seria:
"Z pamiętnika Księżnej Koty" <mrgreen>
Tak oto Caliśka wyglądała po miesiącu zamieszkiwania z nami, a więc w wieku 4/5 mc:
Piłeczka tenisowa to najlepsza zabawka na świecie - pazurki zaczepiają się o włókna piłki i.... przy najmniejszym ruchu łapką piłka atakuje kota ! <strach>
Czasami raczy przyjść i zaprezentować się w pełnej okazałości - najchętniej na stole. Ale generalnie jeśli nie ma interesu to nawet na człowieka nie spojrzy. Żyje sobie w swoim świecie i dopóki miska pełna i kuweta czysta to człowiek żyjący obok jest ignorowany. O wzięciu na kolana nie ma mowy, bo.... futro się pogniecie czy coś... Można wziąć na ręce i potulić max jakieś 30 sekund, później należy z wdziękiem i bez numerów odłożyć ją na podłogę.
Wprawdzie Caliśka nigdy nikogo nie drapnęła ani nie wykazała żadnych innych agresywnych zachowań, ale odwracanie głowy i odpychanie łapką twarzy napastnika jest wystarczająco wymowne: "odejdź ty brudny człowieku, nawet nie oddychaj w moja stronę, fuj..."
Generalnie jedyną osobą, do której czasami Kota zwraca się z prawie-pełną uwagą jest mój 9-letni syn. Często zagląda zalotnie do jego pokoju oczekując zainteresowania z jego strony:
...sprawa jest jasna, w pokoju syna jest tyle klocków lego, ze Kota mogłaby z tamtąd w ogóle nie wychodzić.
Martwiło mnie strasznie to jej "nietykalstwo". W końcu kot jest do kochania, najlepiej z tuleniem włącznie, a tu się okazuje, ze w tym modelu usługa jest limitowana <kciukwdół>
...całe szczęście z czasem okazało się, że zyskujemy w jej oczachi łaski są nam wydzielane coraz hojniej <ok>
cdn...
Pozdrawiam
Sylwia
żyję w tak permanentnym zafascynowaniu moim kotem, ze zapomniałam o jej wątku. Czas to nadrobić, tyle, ze teraz to chyba będzie seria:
"Z pamiętnika Księżnej Koty" <mrgreen>
Tak oto Caliśka wyglądała po miesiącu zamieszkiwania z nami, a więc w wieku 4/5 mc:
Piłeczka tenisowa to najlepsza zabawka na świecie - pazurki zaczepiają się o włókna piłki i.... przy najmniejszym ruchu łapką piłka atakuje kota ! <strach>
Czasami raczy przyjść i zaprezentować się w pełnej okazałości - najchętniej na stole. Ale generalnie jeśli nie ma interesu to nawet na człowieka nie spojrzy. Żyje sobie w swoim świecie i dopóki miska pełna i kuweta czysta to człowiek żyjący obok jest ignorowany. O wzięciu na kolana nie ma mowy, bo.... futro się pogniecie czy coś... Można wziąć na ręce i potulić max jakieś 30 sekund, później należy z wdziękiem i bez numerów odłożyć ją na podłogę.
Wprawdzie Caliśka nigdy nikogo nie drapnęła ani nie wykazała żadnych innych agresywnych zachowań, ale odwracanie głowy i odpychanie łapką twarzy napastnika jest wystarczająco wymowne: "odejdź ty brudny człowieku, nawet nie oddychaj w moja stronę, fuj..."
Generalnie jedyną osobą, do której czasami Kota zwraca się z prawie-pełną uwagą jest mój 9-letni syn. Często zagląda zalotnie do jego pokoju oczekując zainteresowania z jego strony:
...sprawa jest jasna, w pokoju syna jest tyle klocków lego, ze Kota mogłaby z tamtąd w ogóle nie wychodzić.
Martwiło mnie strasznie to jej "nietykalstwo". W końcu kot jest do kochania, najlepiej z tuleniem włącznie, a tu się okazuje, ze w tym modelu usługa jest limitowana <kciukwdół>
...całe szczęście z czasem okazało się, że zyskujemy w jej oczachi łaski są nam wydzielane coraz hojniej <ok>
cdn...
Pozdrawiam
Sylwia
- fado123
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 3093
- Rejestracja: 24 wrz 2015, 19:59
- Płeć: kobieta
- Skąd: slask
Re: Calineczka
jak długo Cię nie było jak tak można taką ślicznotkę chować przed nami, mam nadzieję że to się więcej nie powtórzy mój dd też nie chce się przytulać czasem rano przyjdzie na miźianie a tak to neee
- sandra
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 1535
- Rejestracja: 21 sty 2016, 21:14
- Płeć: K
- Skąd: Krakow
Re: Calineczka
nistra pisze:
O wzięciu na kolana nie ma mowy, bo.... futro się pogniecie czy coś... Można wziąć na ręce i potulić max jakieś 30 sekund, później należy z wdziękiem i bez numerów odłożyć ją na podłogę.
(...)
Wprawdzie Caliśka nigdy nikogo nie drapnęła ani nie wykazała żadnych innych agresywnych zachowań, ale odwracanie głowy i odpychanie łapką twarzy napastnika jest wystarczająco wymowne: "odejdź ty brudny człowieku, nawet nie oddychaj w moja stronę, fuj..."
uwielbiam takie historie o kocich charakterkach <lol>
cóż no Calineczka śliczna koteczka, widać ze futerko czyste i niepogniecione, więc lepiej Pańcia nie psuj efektu <lol>
- dagusia
- Posty: 2001
- Rejestracja: 30 lis 2014, 20:54
- Płeć: kobieta
- Skąd: Ireland
Re: Calineczka
Czy Ty zdajesz sobie sprawę ile czasu czyści (czytaj wylizuje) sie takie futro? Ty chcesz taka ciezką pracę zmarnować , przez 30sekund głaskając?? No jak możesz Pańcia
- nistra
- Posty: 25
- Rejestracja: 28 mar 2016, 20:05
- Płeć: K
- Skąd: Zielona Góra
Re: Calineczka
Witamy się ponownie :-)
Dziś chciałam pokazać jak w pocie czoła staram się umilić i urozmaicić życie naszej Kocie.
W związku z tym, iż wszyscy domownicy ewakuują się z mieszkania w godzinach 7.30-16.30 trzeba było zatroszczyć się o najważniejszego domownika.
Postawiliśmy więc drapak tuż przy akwarium. W końcu skoro człowiek lubi wylegiwać się w fotelu i patrzeć w TV to jakoś tak przyjęliśmy, ze koty również.
Oczywiście odkąd Kota jest z nami regularnie dbamy o właściwą i wystarczającą kolorową i ruchliwą obsadę w akwarium. Wcześniej jakoś nikt tym się nie martwił...
Natomiast po godzinie 16.00 lecimy na złamanie karku po Kotę aby umilić jej popołudnie relaksem na działce.
I tu, co ciekawe - Caliśka wykazała się dużą inteligencją. Kiedy widzi transporterek z zachęcająco otwartymi drzwiczkami podchodzi do niego i czeka na szelki. Jak szelki jej założę, to bez wahania pakuje się do transportera. Jak szelek nie ma - to nie ma mowy żeby ją tam wołami zaciągnąć. Sprawa się wydała, kiedy ja nie mogłam wyjść na czas z pracy i o "odebranie z domu" Koty poprosiłam męża. On szelek nie obsługuje i wyszedł z założenia, że sama je Kotu założę na działce (tyle tych pasków, sprzączek itp... wiadomo-facet!) a Kota ani drgnie. Próba "wepchnięcia" jej do transportera przyniosła skutek odwrotny.
Mieliśmy kilka dni zagwozdkę - why ? I na to wszedł syn i nas oświecił: "wiadomka! Bez szelek = do weterynarza = szczepienie, zaglądanie w paszczę i... gdzieś tam itd.... Szelki=działka=hasanie za muchami i wylegiwanie się na drzewku.
Chyba wyglądaliśmy wtedy mniej więcej tak: <shock> <suchy>
Następne kilka dni mąż ćwiczył na pluszowym piesku zakładanie szelek...
Natomiast na działeczce...
...polowanie na robale
...wylegiwanie się na drzewie
...i na pozostałości drzewa.
Czasami przychodzi chętka na zabawę śliwkami i Kota bez grama strachu maszeruje „wzwyż”
…jednak takie wyprawy zawsze kończą się interwencją… Ktoś musi wejść na drzewo i Kotę ewakuować. Jeszcze nie udało jej się zejść samodzielnie (mała zawartość kota w kocie). Wchodząc używa pazurów, natomiast schodząc zjeżdża bezwładnie i tu: albo zawiesi się na gałęzi po drodze, albo… leci jak kamień w dół. Nie wiem gdzie te gotowe do lądowania cztery łapy… <suchy>
Dzięki Bogu pod śliwką rośnie „puchata” trawa. Dlatego aktualnie umówieni jesteśmy z Kotą na sygnały dźwiękowe kiedy to już znudzi jej się wspinanie i czuje ochotę opuszczenia drzewa. Syn albo mąż włażą po nią na drzewo.
Ale co zrobić… kiedy tak rozpaczliwie miałkoli to oboje podrywają się do pomocy, bo to jeden z niewielu momentów, kiedy Kota rzeczywiście nas potrzebuje i daje dowód na to, ze jednak dobrze że jesteśmy <ok>
cdn...
Pozdrawiam
Sylwia
Dziś chciałam pokazać jak w pocie czoła staram się umilić i urozmaicić życie naszej Kocie.
W związku z tym, iż wszyscy domownicy ewakuują się z mieszkania w godzinach 7.30-16.30 trzeba było zatroszczyć się o najważniejszego domownika.
Postawiliśmy więc drapak tuż przy akwarium. W końcu skoro człowiek lubi wylegiwać się w fotelu i patrzeć w TV to jakoś tak przyjęliśmy, ze koty również.
Oczywiście odkąd Kota jest z nami regularnie dbamy o właściwą i wystarczającą kolorową i ruchliwą obsadę w akwarium. Wcześniej jakoś nikt tym się nie martwił...
Natomiast po godzinie 16.00 lecimy na złamanie karku po Kotę aby umilić jej popołudnie relaksem na działce.
I tu, co ciekawe - Caliśka wykazała się dużą inteligencją. Kiedy widzi transporterek z zachęcająco otwartymi drzwiczkami podchodzi do niego i czeka na szelki. Jak szelki jej założę, to bez wahania pakuje się do transportera. Jak szelek nie ma - to nie ma mowy żeby ją tam wołami zaciągnąć. Sprawa się wydała, kiedy ja nie mogłam wyjść na czas z pracy i o "odebranie z domu" Koty poprosiłam męża. On szelek nie obsługuje i wyszedł z założenia, że sama je Kotu założę na działce (tyle tych pasków, sprzączek itp... wiadomo-facet!) a Kota ani drgnie. Próba "wepchnięcia" jej do transportera przyniosła skutek odwrotny.
Mieliśmy kilka dni zagwozdkę - why ? I na to wszedł syn i nas oświecił: "wiadomka! Bez szelek = do weterynarza = szczepienie, zaglądanie w paszczę i... gdzieś tam itd.... Szelki=działka=hasanie za muchami i wylegiwanie się na drzewku.
Chyba wyglądaliśmy wtedy mniej więcej tak: <shock> <suchy>
Następne kilka dni mąż ćwiczył na pluszowym piesku zakładanie szelek...
Natomiast na działeczce...
...polowanie na robale
...wylegiwanie się na drzewie
...i na pozostałości drzewa.
Czasami przychodzi chętka na zabawę śliwkami i Kota bez grama strachu maszeruje „wzwyż”
…jednak takie wyprawy zawsze kończą się interwencją… Ktoś musi wejść na drzewo i Kotę ewakuować. Jeszcze nie udało jej się zejść samodzielnie (mała zawartość kota w kocie). Wchodząc używa pazurów, natomiast schodząc zjeżdża bezwładnie i tu: albo zawiesi się na gałęzi po drodze, albo… leci jak kamień w dół. Nie wiem gdzie te gotowe do lądowania cztery łapy… <suchy>
Dzięki Bogu pod śliwką rośnie „puchata” trawa. Dlatego aktualnie umówieni jesteśmy z Kotą na sygnały dźwiękowe kiedy to już znudzi jej się wspinanie i czuje ochotę opuszczenia drzewa. Syn albo mąż włażą po nią na drzewo.
Ale co zrobić… kiedy tak rozpaczliwie miałkoli to oboje podrywają się do pomocy, bo to jeden z niewielu momentów, kiedy Kota rzeczywiście nas potrzebuje i daje dowód na to, ze jednak dobrze że jesteśmy <ok>
cdn...
Pozdrawiam
Sylwia
- Sonia
- Agilisowy Rezydent
- Posty: 16876
- Rejestracja: 11 mar 2010, 09:51
- Płeć: K
- Skąd: Orzesze
Re: Calineczka
Hehe jaka mądra koteczka. Przecież nie będzie bez "ubrania" na goło na dwór chodzić, wiadomo muszą być szeleczki <lol>
Super, że ma takie fajne drzewka do wspinania
Super, że ma takie fajne drzewka do wspinania