Funnycat pisze: (...) Mam jednak pytania i dlatego pytam
Po 1. w jaki sposób hodowca może zabronić przyszłemu nabywcy wystawienia kotka? Zapisem w umowie? Hmm...?
Po 2. czasem z mało obiecujących kociąt wyrastają utytułowane później piękności. Brytki dorastają długo i długo dojrzewają. Wiem, wiem - hodowca ma instynkt, wiedzę itd. A może nie zawsze?
BTW. co to są kastraty niewystawowe? Że kastraty, rozumiem - mają nie przekazywać niepożądanych cech. Ale dlaczego niewystawowe? i wróć do p.1
Oczywiście, że nie może zabronić. Podobnie, jak nie da się, zgodnie z polskim prawem, zabronić komuś, komu sprzedało się kota z rodowodem, jego rozmnażania. Zapisy w umowie są jedynie zapisami, dżentelmeńską umową, z pobożnym życzeniem, żeby druga strona ich dotrzymała. Zgodnie z prawem, które jest nadrzędne do naszych umów, z chwilą sprzedaży kota zbywamy się do niego praw.
Każdą umowę można renegocjować. Nikt nie broni osobie, która kupiła kota jako niewystawowego, zapytać hodowcę, czy jednak nie uważa, że warto byłoby go wystawić, bo wyrósł na gwiazdę. Jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie hodowcy, który zabroniłby wystawiania gwiazdy, a wyobraźnię mam naprawdę dużą
Doświadczenie mówi bardzo dużo, pomyłki w ocenie kociaka zdarzają się naprawdę rzadko, jeśli hodowca zastrzega, żeby nie wystawiać danego kota, i jest to hodowca z doświadczeniem, to naprawdę warto go posłuchać. Oczywiście nie można nikogo zmusić, żeby go posłuchał, ale czy u nas tylko wtedy mamy trzymać się zasad, gdy musimy, bo inaczej spotka nas kara? Nie można tak po prostu, bo się na coś umówiliśmy? Zawsze można zapytać, czy warunki się nie zmieniły.
Podział kociąt na hodowlane i kastraty przy sprzedaży wcale nie przebiega na linii - piękny/przeciętny. Raczej na linii dbałości o linie, o geny, również dbałości o to, czy chcemy, żeby kot miał takie a nie inne życie. Życie kota hodowlanego nie jest usłane różami, niesie za sobą wiele niedogodności nie tylko dla samego kota, ale i dla hodowcy, i ja nie sprzedam kota do hodowli, co do której nie mam pewności, że kot będzie tam w takich warunkach, jakie sobie wymarzyłam. Nie każdy z nas tak samo postrzega hodowlę, tak samo radzi sobie z burzami hormonalnymi naszych kotów, niesnaskami w kociej grupie, itp. To, że ktoś chce mieć kota do hodowli, wcale nie znaczy, że powinien go mieć, i nie mam tu na myśli jakichś lat przygotowań typu posiadanie czy wystawianie kastrata, a gotowość do nauki.
Są w Polsce hodowle, z których prawie każdy kot mógłby zostać kotem hodowlanym, a jednak sprzedają one swoje kocięta jako kastraty, piękne kastraty, mamy ich wiele na forum.
I naprawdę, jeśli komuś mówię, żeby nie wystawiał któregoś z moich kotów, to... wiem, co mówię
Chociaż oczywiście zabronić przecież się nie da, bo kot jest własnością nabywcy, nie sprzedającego, a prawo polskie mówi, że w momencie zbycia się przedmiotu sprzedaży, zrzekamy się do niego wszelkich praw.