U nas ciekawie.
Czasu mało, na relacjonowanie na bieżąco, ale pamiętam o Was kochane Agiliski i inne Sierściuszki.
Fryderyk, w końcu, po długim czasie zaakceptował mojego chłopaka, trochę to zajęło, ale ostatnio byliśmy całą trójką na działce i Freduś nie tylko przychodził do Maćka na głaskanie i ocierał się o nogi, ale i przyszedł rano do łóżka na głaskanie (!), położył się koło niego, wywalił brzuch i głośno mruczał. Maciek mnie budzi i każe patrzeć <lol> . No przyznaję, byłam w szoku, czyli uznany za swojego. Skończyły się zazdrosne spojrzenia i widoczne fochy <mrgreen> .
W ogóle jakieś zmiany, bo o ile podróż nadal jest ble i zakładanie szelek również, o tyle ogród zaczął intrygować. Szczególnym zainteresowaniem zaczęło cieszyć się małe oczko wodne; nie dosyć, że woda, która zawsze Fryderyczka intryguje, to jeszcze nad tą wodą krążą owady! No szok! Spacer bez brzucha przy ziemi (nie licząc tego, co samoistnie zwisa <rotfl> )
