Mago pisze:Najnowsze wieści z frontu pooperacyjnego, czyli koszmar kota - kubraczek ochronny.
Natychmiast, oczywiście zabrałam spryciulę na kolana i założyłam kubraczek. Myślałam, że zeskoczy mi z kolan i pójdzie obrażona. A ta, niewiele myśląc, trach na boczek na podłogę i to z wysokości kolan!
Ma charakterek ta mala szantazystka;)
Pady judo widze wycwiczyla swietnie.
Musisz byc twardziel dla jej dobra. Juz blisko do konca rekonwalescencji.
Trzymaj sie dzielnie dziewczyno:).
Pola pisze:Sprytna ta nasza rekonwalescentka :-) Na litość chciała Pańcię wziąć... Nie daj się, niedługo obie zapomnicie o całej sprawie.
Mago pisze:
Małgosia pisze:Musisz byc twardziel dla jej dobra. Juz blisko do konca rekonwalescencji.
dorszka pisze:Mago ja tak Cię zaniedbuję, ale czytam wszystko na bieżąco Koty takie są, potrafią doskonale wszystko wymusić. Znajomy kocur potrafił dostać nagłego "paraliżu" kończyn gdy tylko miał założone "majtki". Za pierwszym razem napędził prawdziwego stracha!
Cieszę się, że już wyszłyście "na prostą", jeszcze kilka dni i Lunka będzie uwolniona od tego okropnego kubraczka
Co tam nowego u Was?
Jak sie czujecie obie - Pancia twardziel;) i mala obrazalska akrobatka Lunka?
Pozdrawiam
Malgosia i Max
Mago pisze:
Małgosia pisze:Co tam nowego u Was?
Jak sie czujecie obie - Pancia twardziel;) i mala obrazalska akrobatka Lunka?
Ja trzymam się nieźle i nie odpuszczam kotu kubraczka .
Lunka pogodziła się ze swym zakubraczkowaniem i porusza się w nim coraz sprawniej. Strasznie miziasta się zrobiła . Mam nadzieję, że tak już jej zostanie.
Dziś późnym wieczorem jedziemy na zdjęcie szwów.
Ale mała będzie pucować futro już po wszystkim!
Pozdrawiam serdecznie
Małgosia pisze:
Dzielna jesteś:-)
Czekam na wieści po wizycie u weta.
No i po wszystkim. Szwy zdjęte. Kubraczek zdjęty. Kot przeszczęśliwy i pełen energii .
Myślę, że mogę uznać temat kastracji w życiu Lunki za zamknięty.
Teraz tylko musi odrosnąć futerko :-).
Mago pisze:No i po wszystkim. Szwy zdjęte. Kubraczek zdjęty. Kot przeszczęśliwy i pełen energii .
Myślę, że mogę uznać temat kastracji w życiu Lunki za zamknięty.
Wspaniala wiadomosc.
Bardzo sie ciesze, ze juz koniec meczarni;)
Aya pisze:Bardzo się cieszę, że Lunka odzyskała w końcu swobodę ruchów i dawna energia wróciła ( teraz pewnie ze zdwojona siłą :-) ) Życzę jej, samych radosnych, niczym niezmąconych chwil w życiu ! :-)
dorszka pisze:Bardzo się cieszę, że już naprawdę po wszystkim Podrap Lunkę pod cudowną bródką ode mnie!
Lunka została wymiziana .
Wczoraj po wyjściu od weterynarza pojechałam z kicią w odwiedziny do "dziadków" . Moi rodzice dawno Lunki nie widzieli i stęsknili się baardzo za pluszakiem. Bądź co bądź mieszkaliśmy jeszcze nie tak dawno razem. Niesamowita dla mnie była reakcja Luny. Mianowicie, Lunka po otwarciu transporterka wyszła z niego z podniesionym ogonem na baczność. Zero stresu. Kot czuł się jak u siebie . Nie zapomniała starych kątów. Strasznie się z tego wszyscy cieszyliśmy.
agoolla pisze:Zuch dziewczyna i super, że już wszystko dobrze.
Mizianki dla Luneczki!
Gonab pisze:Koty raczej nie zapominają miejsc w których sie dobrze czuły, z doświadczenia wiem to po Zoyce, zawsze wywoziłam ją do mamy podczas swoich wojaży i ona tam czuje się jak u siebie, ma swoje miejsca, ma swoje krzesełko, po prostu drugi dom.
... przydałby się kocurek do kompletu , tylko ten mój Arek oporny jakiś taki... nic to, ja się nie zrażam tym oporem i konsekwentnie "wiercę dziurę w brzuchu" o drugiego kotka