Luna - Inspiracja Leśne Ranczo *PL
: 24 lis 2008, 10:47
Wysłany: Czw 12:26, 21 Lut 2008
Witam.
Chciałam przedstawić Wam swoją liliową, puchatą przyjaciółkę Inspirację w domu nazywaną Luna.
Kicia pochodzi z hodowli Leśne Ranczo*PL i przybyła do mnie w listopadzie zeszłego roku zgodnie z „przykazaniami” dobrego hodowcy czyli po ukończeniu 13 tygodnia życia.
Od pierwszych dni w nowym domu poczynała sobie dość dziarsko z lekką domieszką nieśmiałości, wchodząc absolutnie w każdą dziurę i na każdą półkę na którą tylko dało się wejść. Bogu dziękować po jakimś czasie chęć na te wspinaczki jej minęła, zwłaszcza, że zgrabnością i zręcznością podczas tych wycieczek nie grzeszyła i trzeba było asekurować jej wyczyny.
Lunka od samego początku bardzo ładnie jadła zarówno chrupki jak i mokre, piła wodę no i rosła .
W dniu w którym ją odbierałam ważyła 1,5kg. Przez kolejne 2 miesiące przybrała na wadze 1,0kg. Niestety w styczniu kicia zaczęła wybrzydzać. Ulubione potrawy do których dosłownie biegła poszły w kąt i choć dogadzałam jak tylko można jadła zdecydowanie mniej chętnie i tak jest po dzień dzisiejszy...
Teraz prawie 7 miesięczna Luna waży 3,05kg.
Moja kicia strasznie mnie rozczula. Chodzi za mną krok w krok po domu. Nie lubi zostawać sama w pokoju. Zdarza się i tak, że wychodzę dosłownie „na moment” z pokoju w którym śpi żeby zrobić sobie np. herbatę a po paru sekundach w kuchni zjawia się Lunka, absolutnie zaspana, ledwo widząca na oczy.
Jestem farciarą bo kicia lubi siedzieć na kolanach , cudownie mruczy i często gada do domowników. Przyznaję bez bicia, że budzik stracił swoją pozycję w domu... kicia budzi punktualnie i jak miło... no i nie sposób jej wyłączyć , choć wciąż próbuję.
Gdyby ktoś jakieś 1,5 roku temu zapytał mnie czy chcę mieć kota w domu odpowiedziałabym, że nie. Byłam zdeklarowaną psiarą.
Najpierw „zakochałam się” w kotce rasy europejskiej mojej przyjaciółki... któregoś dnia wpadłyśmy na pomysł odwiedzenia wystawy kotów rasowych... zobaczyłam brytki i koniec... przepadłam.
Ależ się rozpisałam... zupełnie jak nie ja... ale o kotach, a zwłaszcza moim to ja mogę gadać bez przerwy .
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Szczególne podziękowania kieruję do Pani Doroty :-).
Pani strona internetowa jest, była i będzie dla mnie kopalnią wiedzy.
Witam.
Chciałam przedstawić Wam swoją liliową, puchatą przyjaciółkę Inspirację w domu nazywaną Luna.
Kicia pochodzi z hodowli Leśne Ranczo*PL i przybyła do mnie w listopadzie zeszłego roku zgodnie z „przykazaniami” dobrego hodowcy czyli po ukończeniu 13 tygodnia życia.
Od pierwszych dni w nowym domu poczynała sobie dość dziarsko z lekką domieszką nieśmiałości, wchodząc absolutnie w każdą dziurę i na każdą półkę na którą tylko dało się wejść. Bogu dziękować po jakimś czasie chęć na te wspinaczki jej minęła, zwłaszcza, że zgrabnością i zręcznością podczas tych wycieczek nie grzeszyła i trzeba było asekurować jej wyczyny.
Lunka od samego początku bardzo ładnie jadła zarówno chrupki jak i mokre, piła wodę no i rosła .
W dniu w którym ją odbierałam ważyła 1,5kg. Przez kolejne 2 miesiące przybrała na wadze 1,0kg. Niestety w styczniu kicia zaczęła wybrzydzać. Ulubione potrawy do których dosłownie biegła poszły w kąt i choć dogadzałam jak tylko można jadła zdecydowanie mniej chętnie i tak jest po dzień dzisiejszy...
Teraz prawie 7 miesięczna Luna waży 3,05kg.
Moja kicia strasznie mnie rozczula. Chodzi za mną krok w krok po domu. Nie lubi zostawać sama w pokoju. Zdarza się i tak, że wychodzę dosłownie „na moment” z pokoju w którym śpi żeby zrobić sobie np. herbatę a po paru sekundach w kuchni zjawia się Lunka, absolutnie zaspana, ledwo widząca na oczy.
Jestem farciarą bo kicia lubi siedzieć na kolanach , cudownie mruczy i często gada do domowników. Przyznaję bez bicia, że budzik stracił swoją pozycję w domu... kicia budzi punktualnie i jak miło... no i nie sposób jej wyłączyć , choć wciąż próbuję.
Gdyby ktoś jakieś 1,5 roku temu zapytał mnie czy chcę mieć kota w domu odpowiedziałabym, że nie. Byłam zdeklarowaną psiarą.
Najpierw „zakochałam się” w kotce rasy europejskiej mojej przyjaciółki... któregoś dnia wpadłyśmy na pomysł odwiedzenia wystawy kotów rasowych... zobaczyłam brytki i koniec... przepadłam.
Ależ się rozpisałam... zupełnie jak nie ja... ale o kotach, a zwłaszcza moim to ja mogę gadać bez przerwy .
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Szczególne podziękowania kieruję do Pani Doroty :-).
Pani strona internetowa jest, była i będzie dla mnie kopalnią wiedzy.