Sowa pisze:Musze jednak ostrzec, że papuga duża wymaga dużo uwagi, nie powinna siedzieć całe dnie w klatce etc.
To akurat nie jest takie potrzebne, bo i my zajmowaliśmy się ptakami, i to długo, zanim pojawiły się dzieci. Wtedy były to nierozłączki, które klatkę, a właściwie zrobioną przez nas wolierkę, bo wszystko, co w sklepach, było za małe, traktowały jako noclegownię i jadalnię. Poza tym mieszkały z nami w pokoju, "urozmaicając" odrabianie prac domowych (byliśmy wtedy na studiach), dziobiąc razem z nami w skrypty i podręczniki (tyle że one bardziej dosłownie

). Oczywiście rozmnożyły nam się, i obserwacja takich pięknych małych "smoków", to było wspaniała przeżycie. Już wtedy bardzo interesowaliśmy się dużymi papugami, i to nie na zasadzie posiadania ładnego ptaszka z łańcuszkiem na nodze:D . Przez długi czas opiekowaliśmy się aleksandrettą, ale chyba zrobiliśmy jej krzywdę, bo u nas mogła latać po całym pokoju (36 m2, prawie 4 m w górę), a potem wróciła do klatki. Nasza akcja uświadamiająca, jeśli chodzi o ptaki i ryby, niestety nie spotyka się ze zrozumieniem, i serce mi krwawi, jak u znajomych widzę ptaki w klatkach (często okrągłych

), ryby w słoikach albo malutkich akwariach, niewłaściwie utrzymanych... Ech, to już na inny temat...
Sprawa papugi na pewno wróci, bo Bohdan bardzo tęskni. Na razie jednak bałabym, się je wprowadzać. Clara szybko załapałaby lekcję, ale Borgia na widok ptaków po prostu aż się trzęsie, i już nie raz siatka uratowała jej życie, a obity o druty nos niestety niczego nie nauczył... Ale miło wiedzieć, że sprawa wcale nie jest przesądzona
