czy u kastratów też występuje hierarchia?
kiełkuje u mnie decyzja o trzecim kocie <serce> i tak się zastanawiam nad tą właśnie hierarchią.
nie zauważyłam u dziewczyn jakiegoś dziwnego zachowania. i chociaż do kolejnego dokocenia dłuuuuua droga, to już się zastanawiam jak mogą zareagować pannice na nowego członka rodziny.
hierarchia u kastratów
- Ania i Krzyś
- Posty: 362
- Rejestracja: 23 lis 2008, 22:01
- Kontakt:
- kizior
- Hodowca
- Posty: 1337
- Rejestracja: 09 mar 2009, 08:39
- Płeć: k
- Skąd: Szczecin
z pojawieniem się każdego nowego członka rodziny zmienia się hierarchia w stadzie.
na pewno większe przetasowania mogą być pomiędzy osobnikami jednego gatunki.
każde zwierze musi znaleźć swoje miejsce. czasami zmiana hierarchii w stadzie
będzie przebiegać bez większych zawirowań. czasami mogą pojawić się problemy.
na pewno warto znać charaktery naszych kotów, obecnie mieszkających z nami
i mieć nadzieję, że ułoży się pomyśle sytuacja, gdy pojawi się nowy domownik.
na pewno większe przetasowania mogą być pomiędzy osobnikami jednego gatunki.
każde zwierze musi znaleźć swoje miejsce. czasami zmiana hierarchii w stadzie
będzie przebiegać bez większych zawirowań. czasami mogą pojawić się problemy.
na pewno warto znać charaktery naszych kotów, obecnie mieszkających z nami
i mieć nadzieję, że ułoży się pomyśle sytuacja, gdy pojawi się nowy domownik.
- Sowa
- Posty: 87
- Rejestracja: 25 lis 2008, 16:58
- Kontakt:
Układy w kocim stadzie sa bardziej skomplikowane niż w psim. Hierarchia owszem jest, ale nie w postaci tak prostej zależności (dominant-osobniki podporządkowane). Oczywiście jesli koty są kastrowane równiez wytwarza się między nimi relacja.
Nie będę tu się wdawać w szczegóły związane z układami w kocim stadzie, bo to nie ona stanowi problem.
Najważniejszy w kocim stadzie jest zapach. Koty żyjące razem mają oprócz indywidualnego zapachu jedną nutę - własną, stadną. Każdy kot przybywający z zewnątrz (nawet taki, którego po prostu przez np. miesiąc w domu nie było) tego zapachu nie ma, jest gościem "spoza", zakłócającym porządek kociego świata, co po prostu "czuć" ;).
Istota problemu polega na tym, by zminimalizować (dawkować) kontakt w pierwszych dniach a jednocześnie oswajać stado z zapachem nowego członka stada. U mnie asymilacja trwała zwykle do tygodnia. Potem nowy gościu był już swój - śmierdział domem jak wszyscy ;). Przez tydzień kontrolowałam sytuację, ale - bez specjalnej paniki. Maluch miał dla siebie kąt, gdzie czuł się w miarę bezpiecznie i gdzie była jego miska i woda. Od czasu do czasu był wynoszony do kuwety. Potem sam zaczął penetrować okolicę. Początkowo ostrożnie, żeby móc wrócić do kryjówki, potem coraz swobodniej.
Nie będę tu się wdawać w szczegóły związane z układami w kocim stadzie, bo to nie ona stanowi problem.
Najważniejszy w kocim stadzie jest zapach. Koty żyjące razem mają oprócz indywidualnego zapachu jedną nutę - własną, stadną. Każdy kot przybywający z zewnątrz (nawet taki, którego po prostu przez np. miesiąc w domu nie było) tego zapachu nie ma, jest gościem "spoza", zakłócającym porządek kociego świata, co po prostu "czuć" ;).
Istota problemu polega na tym, by zminimalizować (dawkować) kontakt w pierwszych dniach a jednocześnie oswajać stado z zapachem nowego członka stada. U mnie asymilacja trwała zwykle do tygodnia. Potem nowy gościu był już swój - śmierdział domem jak wszyscy ;). Przez tydzień kontrolowałam sytuację, ale - bez specjalnej paniki. Maluch miał dla siebie kąt, gdzie czuł się w miarę bezpiecznie i gdzie była jego miska i woda. Od czasu do czasu był wynoszony do kuwety. Potem sam zaczął penetrować okolicę. Początkowo ostrożnie, żeby móc wrócić do kryjówki, potem coraz swobodniej.