"na kolana" a "do hodowli"
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 10 lut 2010, 10:59
"na kolana" a "do hodowli"
Witam,
z tego co widzę to na forum są raczej doświadczone osoby posiadające przepiękne brytki wiec nie wiem czy nie powale was moim pytaniem ale ja się po prostu nie znam, choć i tak wiem już ciutkę więcej niż na samym początku kiedy wczytywałam się w różne info nt tych kotów. Mianowicie czy koty "na kolana" sterylizuje się w tak młodym wieku?? A czy jeśli nie jestem zainteresowana hodowaniem tych kotów ale nie chce żeby moja kicia była wysterylizowana to czy jest taka możliwość?? Jak to jest z tymi "na kolana" i "do hodowli"??
Mam nadzieję, że wybaczycie tak pewnie "błahe" dla was pytanie. <roll>
z tego co widzę to na forum są raczej doświadczone osoby posiadające przepiękne brytki wiec nie wiem czy nie powale was moim pytaniem ale ja się po prostu nie znam, choć i tak wiem już ciutkę więcej niż na samym początku kiedy wczytywałam się w różne info nt tych kotów. Mianowicie czy koty "na kolana" sterylizuje się w tak młodym wieku?? A czy jeśli nie jestem zainteresowana hodowaniem tych kotów ale nie chce żeby moja kicia była wysterylizowana to czy jest taka możliwość?? Jak to jest z tymi "na kolana" i "do hodowli"??
Mam nadzieję, że wybaczycie tak pewnie "błahe" dla was pytanie. <roll>
- Renia
- Posty: 1142
- Rejestracja: 11 cze 2009, 17:18
Jeżeli nie chcesz być hodowcą, to dla zdrowia Twojej kici należy ją wysterylizować. U dziewczynek zmniejsza to niemal do zera ryzyko raka macicy i innych tym podobnych schorzeń, ponadto kociczka, która rujkuje, a nie może dać upustu swoim instynktom zwyczajnie się męczy, także sterylizacja jest jak najbardziej wskazana.
Jak ja kupowałam Megi to niedoświadczony hodowca na umowie nie zaznaczył, że mam obowiązek sterylizacji, mimo, iż jest to kot nakolankowy, ale ja sama, świadoma następstw zdrowotnych poddałam ją temu zabiegowi.
A dlaczego nie chcesz sterylizować kotka??
Wiele kociaków z tego forum ma już ten zabieg za sobą i da się przeżyć Nie taki diabeł straszny jak się nam właścicielom wydaje
Pozdrawiam serdecznie
Jak ja kupowałam Megi to niedoświadczony hodowca na umowie nie zaznaczył, że mam obowiązek sterylizacji, mimo, iż jest to kot nakolankowy, ale ja sama, świadoma następstw zdrowotnych poddałam ją temu zabiegowi.
A dlaczego nie chcesz sterylizować kotka??
Wiele kociaków z tego forum ma już ten zabieg za sobą i da się przeżyć Nie taki diabeł straszny jak się nam właścicielom wydaje
Pozdrawiam serdecznie
- Mago
- Super Admin
- Posty: 4597
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa
- Kontakt:
Re: "na kolana" a "do hodowli"
To pytanie absolutnie nie jest błahe :-)camelka pisze:A czy jeśli nie jestem zainteresowana hodowaniem tych kotów ale nie chce żeby moja kicia była wysterylizowana to czy jest taka możliwość?? Jak to jest z tymi "na kolana" i "do hodowli"??
Mam nadzieję, że wybaczycie tak pewnie "błahe" dla was pytanie. <roll>
Każdy sensowny hodowca wymaga od opiekunów kociąt kastacji w przypadku "na kolankowego" ich życia.
Napisz proszę, co Cię niepokoi, że wzdragasz się przed kastacją. Może pomogą Ci informacje stąd ---> KLIK
-
- Hodowca
- Posty: 1023
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:31
- Hodowla: Kabrirus*PL
- Kontakt:
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 10 lut 2010, 10:59
nie dziwiło by mnie nic i rozumiem dlaczego się sterylizuje koty (moja mama ma maine coon-kę i przed sterylizacją miała ruję za rują a teraz jest taką przylepą, że kot nie do poznani jest ) tylko w jakiejś hodowli napisali, że oddają kociaki już po sterylizacji <shock> a jak można takiego kilkunastotygodniowego kota sterylizować? Zastanowiło mnie to po prostu czy to normalne? Poza tym przeczytałam to co podał(a) mi Mago i tam też jest napisane, że sterylizuje się ok 6 m-ca i dalej a nie w wieku ok 3 m-cy.
Czyli jeśli chcę kota na kolana to kot jest sprzedawany jeszcze nie wysterylizowany tylko pewnie w jego dokumentach będzie zaznaczona, że kotka jest do sterylizacji??
Czyli jeśli chcę kota na kolana to kot jest sprzedawany jeszcze nie wysterylizowany tylko pewnie w jego dokumentach będzie zaznaczona, że kotka jest do sterylizacji??
- Mago
- Super Admin
- Posty: 4597
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:28
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Warszawa
- Kontakt:
Są hodowle w których przeprowadza się tzw. wczesną kastrację. Zdania na temat słuszności wczesnej kastacji są podzielone.camelka pisze:nie dziwiło by mnie nic i rozumiem dlaczego się sterylizuje koty (moja mama ma maine coon-kę i przed sterylizacją miała ruję za rują a teraz jest taką przylepą, że kot nie do poznani jest ) tylko w jakiejś hodowli napisali, że oddają kociaki już po sterylizacji <shock> a jak można takiego kilkunastotygodniowego kota sterylizować? Zastanowiło mnie to po prostu czy to normalne? Poza tym przeczytałam to co podał(a) mi Mago i tam też jest napisane, że sterylizuje się ok 6 m-ca i dalej a nie w wieku ok 3 m-cy.
Czyli jeśli chcę kota na kolana to kot jest sprzedawany jeszcze nie wysterylizowany tylko pewnie w jego dokumentach będzie zaznaczona, że kotka jest do sterylizacji??
Poszukaj hodowli, w której kocięta są wydawane nie wykastrowane jeżeli nie zgadzasz się z opinią o wczesnej kastracji. Będziesz mieć wtedy w umowie zastrzeżenie co do przeprowadzenia zabiegu jak i terminu w którym musi on nastąpić.
- Diedra
- Posty: 56
- Rejestracja: 01 sty 2010, 22:12
Wszystko zależy od hodowcy i umowy. Ja z osobą, która zaznaczała, że bezwzględnie wymaga sterylizacji i dodatkowo nakłada kilkutysięczne kary za niedopełnienie obowiązku przez kilkanaście lat spotkałam się tylko raz.
Większość hodowców ogranicza się do przedłożenia nowym opiekunom kotka wszystkich zalet jak i niebezpieczeństw sterylizacji, pozwalając zadecydować na własną rękę, co uważamy za bezpieczniejsze dla kota i który ze sposobów uważamy za lepszy dla naszego podopiecznego. W rodowodzie pojawia się uwaga, że kot nie jest przeznaczony do rozrodu. W umowie zawarta jest klauzula, w której kupujący zobowiązuje się, by nie rozmnożyć kota.
Nie ma tu jednoznacznych odpowiedzi i nie da się w 100% zabezpieczyć kotka przed chorobą, ani przez sterylizację, ani przez jej uniknięcie. U mnie żadna z niesterylizowanych kotek szczęśliwie nigdy nie zachorowała, nie pojawiły się guzy sutków ani ropomacicze. Każda z tych sytuacji MOŻE się jednak zdarzyć, musisz brać to pod uwagę. Może też zdarzyc się jakikolwiek nowotwór nie związany ze sterylizacją lub jej brakiem, nie da się usunąć wszystkich narządów wewnętrznych, aby zabezpieczyć się przed atakiem choroby.
Jakie są statystyki? Jeśli chodzi o suche fakty – spróbuj porozmawiać z jak największą liczbą hodowców i zapytaj, jaki wpływ na zdrowie ich kotek miał brak sterylizacji. Nikt lepiej niż oni na to pytanie nie odpowie. Nawet tu na forum pojawił się przypadek konieczności wysterylizowania hodowlanej kotki z powodu kłopotów zdrowotnych, inne kotki cieszą się dobrym zdrowiem. Porozmawiaj też z właścicielami kotów sterylizowanych w wieku powyżej 8-9 lat. To będą rzeczywiste zwierzęta i prawdziwi ludzie, nie bezosobowe statystyki.
Kiedyś prowadziłam rozmowę z jedym z hodowców w sprawie zakupu kotki hodowlanej. Usłyszałam: „dlaczego chce Pani narażać kota na takie cierpienia? Nie lepiej kupic kotka do kochania? Bo wie Pani, pierwsza ruja nic, druga ruja nic, ale po trzeciej dostanie ropomacicza, więc i tak ją Pani wysterylizuje, bo będzie Pani musiała.” Byłam zdumiona. Nie sądziłam, że posiadanie zwierzątka z licencja hodowlaną wyklucza miłość. Zapytałam też, czy kotki u mojego rozmówcy też wszystkie zachorowały i skąd w takim razie wzięły się kocięta, którymi jestem zainteresowana…
Istnieją kotki, które w czasie rui tracą apetyt, czasem całkowicie. Tutaj sterylizacja służy kociemu zdrowiu i o tym powinni pamiętać zarówno opiekunowie „nakolankowców”, jak i hodowcy, którzy, ku mojemu zdziwieniu, tych źle znoszących rujki kotek nie wykluczają z hodowli. Blokowanie „niechcianych” rujek farmakologicznie w pewnym stopniu rozwiązuje problem, jednak podwyższa ryzyko powstawania w przyszłości hormonalnie aktywnych guzów sutka..
Dochodzi jednak niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z każdym zabiegiem przeprowadzanym pod narkozą - czy to sterylizacją czy każdą inną interwencją chirurgiczną. I tu niestety moja Imka była tym nieszczęśliwym przypadkiem – miałyśmy pecha. W trzy dni po operacji przeprowadzonej pod pełną narkozą przestała pracować wątroba. Organizm zaczął zatruwać się sam, Imka gorączkowała, przestała się poruszać, jeść i pić, krew pobrana do badania była ciemna. Konieczna była błyskawiczna interwencja, antybiotyki, leki przeciwzapalne, odtruwające, wzmacniające. Kroplówki były jedynym sposobem nawodnienia i podania jakichkolwiek substancji odżywczych.
Natura jednak była dla nas łaskawa. Uszkodzenie okazało się niezbyt rozległe, pod wpływem leczenia wspomagającego działanie wątroby sytuację z czasem udało się opanować, kocia zaczęła samodzielnie pić. Po pewnym czasie podjęła próby jedzenia i z czasem można było odstawić kroplówki, choć kot wyglądał jak szkielet. Wątroba zaczęła się regenerować, pierwsze 100g wagi na plus przywitaliśmy wielkim świętem.
Oczywiście to rzadki przypadek, jednak i o tym należy pamiętać – pod zgodą na narkozę znajduje się Twój podpis, tak jak i mój spoczął pod zgodą na operację u Imki.
W przypadku zwierząt kastrowanych musimy pamiętać, że po kastracji wzrasta niebezpieczeństwo wystąpienia problemów nerkowych i urologicznych – i nie, nie dzieje się to u kotów w dwa, trzy lata po zabiegu. Obciążenia dają znać o sobie najczęściej u zwierząt w starszym wieku – kilku – kilkunastu lat.
Innym potencjalnym ryzykiem jest pokastracyjna tendencja do tycia u niektórych zwierząt – może prowadzić to do chorób serca, spotykamy się też z przypadkami cukrzycy w zaawansowanym wieku, gdzie niezbędne staje się podawanie kotu insuliny.
Z kolei zwierzęta niekastrowane – zarówno koty, jak i częśc kocic – mogą znaczyć mieszkanie, mogą bywać bardziej agresywne w stosunku do innych zwierząt, próbując przejąć kontrolę na tym, co uważają za własne terytorium… tu naprawdę nie ma reguł.
Jedyny wniosek z mojego przydługiego wywodu jest jeden – jakąkolwiek decyzję podejmiesz, podejmujesz tym samym pewne ryzyko. Twoim zadaniem jest ocena, co jest lepsze dla Twojego kotka, tak, abyście spędzili razem wiele, wiele lat przeżytych szczęśliwie i spokojnie
Nie chodzi o to, by słuchać głosów typu „moja 3-letnia kotka jest niesterylizowana i nie ma śladu ropomacicza” ani uwag w stylu „moja kotka jest już 2 lata po sterylizacji i ma się świetnie jako szczęśliwa kastratka”
Tak naprawdę na efekt naszych decyzji względem zdrowia ogonków przyjdzie nam poczekać wiele lat i wszystkim nam życzę, abyśmy w przyszłości mogli powiedzieć, że dokonaliśmy właściwego wyboru
Większość hodowców ogranicza się do przedłożenia nowym opiekunom kotka wszystkich zalet jak i niebezpieczeństw sterylizacji, pozwalając zadecydować na własną rękę, co uważamy za bezpieczniejsze dla kota i który ze sposobów uważamy za lepszy dla naszego podopiecznego. W rodowodzie pojawia się uwaga, że kot nie jest przeznaczony do rozrodu. W umowie zawarta jest klauzula, w której kupujący zobowiązuje się, by nie rozmnożyć kota.
Nie ma tu jednoznacznych odpowiedzi i nie da się w 100% zabezpieczyć kotka przed chorobą, ani przez sterylizację, ani przez jej uniknięcie. U mnie żadna z niesterylizowanych kotek szczęśliwie nigdy nie zachorowała, nie pojawiły się guzy sutków ani ropomacicze. Każda z tych sytuacji MOŻE się jednak zdarzyć, musisz brać to pod uwagę. Może też zdarzyc się jakikolwiek nowotwór nie związany ze sterylizacją lub jej brakiem, nie da się usunąć wszystkich narządów wewnętrznych, aby zabezpieczyć się przed atakiem choroby.
Jakie są statystyki? Jeśli chodzi o suche fakty – spróbuj porozmawiać z jak największą liczbą hodowców i zapytaj, jaki wpływ na zdrowie ich kotek miał brak sterylizacji. Nikt lepiej niż oni na to pytanie nie odpowie. Nawet tu na forum pojawił się przypadek konieczności wysterylizowania hodowlanej kotki z powodu kłopotów zdrowotnych, inne kotki cieszą się dobrym zdrowiem. Porozmawiaj też z właścicielami kotów sterylizowanych w wieku powyżej 8-9 lat. To będą rzeczywiste zwierzęta i prawdziwi ludzie, nie bezosobowe statystyki.
Kiedyś prowadziłam rozmowę z jedym z hodowców w sprawie zakupu kotki hodowlanej. Usłyszałam: „dlaczego chce Pani narażać kota na takie cierpienia? Nie lepiej kupic kotka do kochania? Bo wie Pani, pierwsza ruja nic, druga ruja nic, ale po trzeciej dostanie ropomacicza, więc i tak ją Pani wysterylizuje, bo będzie Pani musiała.” Byłam zdumiona. Nie sądziłam, że posiadanie zwierzątka z licencja hodowlaną wyklucza miłość. Zapytałam też, czy kotki u mojego rozmówcy też wszystkie zachorowały i skąd w takim razie wzięły się kocięta, którymi jestem zainteresowana…
Istnieją kotki, które w czasie rui tracą apetyt, czasem całkowicie. Tutaj sterylizacja służy kociemu zdrowiu i o tym powinni pamiętać zarówno opiekunowie „nakolankowców”, jak i hodowcy, którzy, ku mojemu zdziwieniu, tych źle znoszących rujki kotek nie wykluczają z hodowli. Blokowanie „niechcianych” rujek farmakologicznie w pewnym stopniu rozwiązuje problem, jednak podwyższa ryzyko powstawania w przyszłości hormonalnie aktywnych guzów sutka..
Dochodzi jednak niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z każdym zabiegiem przeprowadzanym pod narkozą - czy to sterylizacją czy każdą inną interwencją chirurgiczną. I tu niestety moja Imka była tym nieszczęśliwym przypadkiem – miałyśmy pecha. W trzy dni po operacji przeprowadzonej pod pełną narkozą przestała pracować wątroba. Organizm zaczął zatruwać się sam, Imka gorączkowała, przestała się poruszać, jeść i pić, krew pobrana do badania była ciemna. Konieczna była błyskawiczna interwencja, antybiotyki, leki przeciwzapalne, odtruwające, wzmacniające. Kroplówki były jedynym sposobem nawodnienia i podania jakichkolwiek substancji odżywczych.
Natura jednak była dla nas łaskawa. Uszkodzenie okazało się niezbyt rozległe, pod wpływem leczenia wspomagającego działanie wątroby sytuację z czasem udało się opanować, kocia zaczęła samodzielnie pić. Po pewnym czasie podjęła próby jedzenia i z czasem można było odstawić kroplówki, choć kot wyglądał jak szkielet. Wątroba zaczęła się regenerować, pierwsze 100g wagi na plus przywitaliśmy wielkim świętem.
Oczywiście to rzadki przypadek, jednak i o tym należy pamiętać – pod zgodą na narkozę znajduje się Twój podpis, tak jak i mój spoczął pod zgodą na operację u Imki.
W przypadku zwierząt kastrowanych musimy pamiętać, że po kastracji wzrasta niebezpieczeństwo wystąpienia problemów nerkowych i urologicznych – i nie, nie dzieje się to u kotów w dwa, trzy lata po zabiegu. Obciążenia dają znać o sobie najczęściej u zwierząt w starszym wieku – kilku – kilkunastu lat.
Innym potencjalnym ryzykiem jest pokastracyjna tendencja do tycia u niektórych zwierząt – może prowadzić to do chorób serca, spotykamy się też z przypadkami cukrzycy w zaawansowanym wieku, gdzie niezbędne staje się podawanie kotu insuliny.
Z kolei zwierzęta niekastrowane – zarówno koty, jak i częśc kocic – mogą znaczyć mieszkanie, mogą bywać bardziej agresywne w stosunku do innych zwierząt, próbując przejąć kontrolę na tym, co uważają za własne terytorium… tu naprawdę nie ma reguł.
Jedyny wniosek z mojego przydługiego wywodu jest jeden – jakąkolwiek decyzję podejmiesz, podejmujesz tym samym pewne ryzyko. Twoim zadaniem jest ocena, co jest lepsze dla Twojego kotka, tak, abyście spędzili razem wiele, wiele lat przeżytych szczęśliwie i spokojnie
Nie chodzi o to, by słuchać głosów typu „moja 3-letnia kotka jest niesterylizowana i nie ma śladu ropomacicza” ani uwag w stylu „moja kotka jest już 2 lata po sterylizacji i ma się świetnie jako szczęśliwa kastratka”
Tak naprawdę na efekt naszych decyzji względem zdrowia ogonków przyjdzie nam poczekać wiele lat i wszystkim nam życzę, abyśmy w przyszłości mogli powiedzieć, że dokonaliśmy właściwego wyboru
- Diedra
- Posty: 56
- Rejestracja: 01 sty 2010, 22:12