
Oj tak, Kicia (vel Indiana) zadomowił się już pierwszego dnia....Dzień później wylegiwał się na moim łóżku podwoziem do góry


Dzoanna, pozdrowienia dla (jakby nie było) rodzinki!! A Pani Wioletta (jako hodowca) to przecudowna osoba, zawsze gotowa wspomóc radą taką kocią debiutantkę jak ja

Jutro z maluchem wybieramy się w kolejną podróż pociągiem do mojego rodzinnego domu. W Gdańsku juz czeka na małego psisko (staruszek, 13 lat). COś mi się wydaje, że może być ciekawie <ok>
Foteczki oczywiście będą, może nawet uda się z psim towarzyszem
