Planowałam wrócić i odwiedzić Suzu w razem z narzeczonym, ale z racji tego, iż remont, to remont, plany i założenia się go nie imają- TŻ niestety musiał zostać i pilnować składania kuchni

Razem z moją przyjaciółki, miłośniczki zwierząt wszelkiej maści, w minioną niedziele, udałam się odwiedzić puchatą panienkę która ma obecnie już 10 tygodni.
Taki widok zastałam:

Po zrobieniu (lub raczej próbie) uchwycenia tegoż widoku, aparat z zachwytu "zemdlał" i przestał ze mną współpracować <cry>- złośliwość rzeczy martwych musiała akurat teraz mnie dopaść:

Resztę zdjęć przejął mój aparat w komórce- co się odbiło na jakości i samej sesji- za co z góry przepraszam, ale uważam, że lepiej takie niż żadne <gwiżdże>
Suzu nie za bardzo chciała wstawać, do czasu kiedy nie zobaczyła piórka <lol> ,kontynuacja na poniższych zdjęciach :




Tym oto sposobem, mój obraz spokojnej, kociej kluseczki, zmienił się całkowicie <roll>
Zwłaszcza w porównaniu do siostry, stoickiej Sary- obserwującej ale niewzruszonej piórkiem

Za piórkiem polowała kotka aż pod okno tarasowe, gdzie światło było łaskawsze i zdjęcia wyszły ładniej:



Po dorwaniu piórka, zmaltretowaniu go ząbkami, nastąpił odwrót taktyczny i kontynuacja drzemki na drapaku obok reszty rodziny.
W planach miałam jeszcze zdjęcie portretowe, ale podczas rozmowy z hodowca, czas słońca przeminął i nie miałam już serca budzić maluchów.
Patrzałam tak na "już niedługo" moją kotkę i zaczęłam się zastanawiać czy jej podołam <roll> . Czy te przebyte 15 lat z psem było mnie w stanie jakoś przygotować na kolejny związek, tym razem z kotem... :

Pewna jestem tylko tego, że zakup telewizora chyba będzie już zbędny <rotfl> .
Teraz powoli czas nadrabiać braki na forum <oops> .