Jak podać tabletkę kotu
- martha
- Posty: 404
- Rejestracja: 10 lip 2009, 13:58
Tak jak pisze Kesja: witaminki (skoro mają być często przyjmowane) kot musi polubić.
Gorzej z lekami. Ja ostatnio kupiłam u weta taką strzykawkę do podawania tabletek i kot nawet się nie zorientował, że połknął tabletkę :-)
A wcześniej kruszyłam je, mieszałam z wodą i strzykawką do pyszczka podawałam.
Gorzej z lekami. Ja ostatnio kupiłam u weta taką strzykawkę do podawania tabletek i kot nawet się nie zorientował, że połknął tabletkę :-)
A wcześniej kruszyłam je, mieszałam z wodą i strzykawką do pyszczka podawałam.
- mimbla
- Posty: 2179
- Rejestracja: 02 paź 2009, 14:17
- Kontakt:
Ja mam witaminy Beaphara "Top 10"- koty się dadzą za nie pokroić, poza witaminami i minerałami zawierają też taurynę. Zmień witaminy, bo podawanie ich na siłę codziennie jest kiepskim pomysłem- chyba, że chcesz, żeby się kot obraził na amen <lol>
Mieszanie czegoś, czego kot nie chce zjeść, z przysmakami, masełkiem, śmietanką, w przypadku moich wybredniaków w ogóle się nie sprawdza. Wyczują na kilometr i zmarnuje się i tabletka i delikates.
Do podawania lekow i do odrobaczania warto zakupić tą "strzykawkę" o której pisze Martha [ja na to mówię "długopis" <lol> ] Pozwala umieścić tabetkę w gardle, masowaniem pomaga się kotu ją przelknąć, a że jest to miejsce poza zasięgiem języka, to nie ma opcji na plucie
Mieszanie czegoś, czego kot nie chce zjeść, z przysmakami, masełkiem, śmietanką, w przypadku moich wybredniaków w ogóle się nie sprawdza. Wyczują na kilometr i zmarnuje się i tabletka i delikates.
Do podawania lekow i do odrobaczania warto zakupić tą "strzykawkę" o której pisze Martha [ja na to mówię "długopis" <lol> ] Pozwala umieścić tabetkę w gardle, masowaniem pomaga się kotu ją przelknąć, a że jest to miejsce poza zasięgiem języka, to nie ma opcji na plucie
- Dorszka
- Administrator
- Posty: 6057
- Rejestracja: 22 lis 2008, 23:59
- Płeć: Kobieta
- Skąd: Wrocław
- Kontakt:
Nie musi <mrgreen> Kot nie wie, czy łyka lek, czy witaminę. To dla naszej wygody lepiej, jeśli lubi, bo odpada problem z podawaniem.martha pisze:Tak jak pisze Kesja: witaminki (skoro mają być często przyjmowane) kot musi polubić.
Jak się kociaka przyuczy do podawania czegokolwiek, nie ma potem problemu z podawaniem tabletek. Tyle, że nawet przyuczony kociak, jeśli trafi do kogoś, dla kogo jest pierwszym kotem, i może zawojować swoich nowych właścicieli, szybko załapuje, że można postarszyć i się postawić, i cała nauka idzie wtedy w las.
Ja swoich przyuczam, żeby podtrzymywli to, co ja wypracowałam, pokazję, jak podaję tabletki kociakom, i mówię, żeby podawać w ten sposób, jeśli nie jakąś drobną witaminę, to nawet chrupkę. Fakt, że niewielu to kultwuje, ale to już zadanie tych Nowych. Żeby kot był przyzwyczajony, że właściciel casami wkłada paluchy do pyszczydła, z różnych względów, i że trzeba to z większą lub mniejszą godnością znieść <serce> Biedni tylko właściciele początkowych miotów, kiedy sama byłam zielona <oops>
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 30 kwie 2010, 13:19
..czyli kot jest w stanie polubić witaminki. Bo ja sobie myślałam, że zjedzenie takiej tabletki to nigdy nie będzie przyjemność i trzeba kociaka przekupić/przymusić! a powiedzcie mi jeszcze jedna rzecz, skoro już odnalazłyście to co Wasze koty lubią to podajecie im takie tabletki w całości i one chętnie sobie je chrupią czy kruszycie i dodajecie do jedzenia czy w ogóle zakupiłyście witaminy w innej postaci, np. jako pastę?
-
- Posty: 95
- Rejestracja: 24 kwie 2010, 17:41
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 30 kwie 2010, 13:19
Niestety, moja Kuka nie była nauczona tolerancji wobec takiej ingerencji w jej codzienność i teraz w mojej gestii pozostaje znaleźć sposób by troszkę chociaż witaminek jej przemycić.
Na opakowaniu (GIMPET - baby tabs) napisane jest, że dzienna dawka to około 8 tabletek, więc nawet jakbym miała jej podać połowę tego to trochę otwierania pyszczka na siłę jest, a jestem przekonana, że poszłabym za to do kociego piekła.. dziś podejmę jeszcze jedną próbę i jak znów skończy się na kręceniu nosem poszukam czegoś innego.
Na opakowaniu (GIMPET - baby tabs) napisane jest, że dzienna dawka to około 8 tabletek, więc nawet jakbym miała jej podać połowę tego to trochę otwierania pyszczka na siłę jest, a jestem przekonana, że poszłabym za to do kociego piekła.. dziś podejmę jeszcze jedną próbę i jak znów skończy się na kręceniu nosem poszukam czegoś innego.
- Mada
- Hodowca
- Posty: 104
- Rejestracja: 31 maja 2010, 17:53
- Hodowla: CHAKRAM*PL
- Kontakt:
Dla moich tygrysów tabletki witaminowe im bardziej śmierdzą tym smaczniejsze Ptychu kocha witaminy Gimpeta o smaku rybnym - zapach może powalić każdego, ale tak jak Ptychu to i Iduś i Bodzia uważają, że pachną smakowicie.
Poza tym podaje Bezopeta i Vitapeta - wyciskam z tubki do paszczy i musza zjeść No chyba, że któreś kocha oblizywać tubke jak np. Didi. Kiedyś ogryzła mi tube z pastą do zębów, bo myślała, że to witaminki <lol>
Poza tym podaje Bezopeta i Vitapeta - wyciskam z tubki do paszczy i musza zjeść No chyba, że któreś kocha oblizywać tubke jak np. Didi. Kiedyś ogryzła mi tube z pastą do zębów, bo myślała, że to witaminki <lol>
- mimbla
- Posty: 2179
- Rejestracja: 02 paź 2009, 14:17
- Kontakt:
Na pewno znajdziesz coś, co będzie przez kota lubiane, może poszukaj z innej firmy. Moje Gimpeta lubią, ale szału nie ma. Za to ten Beaphar wcinają, a za "Zahnies" na ząbki tej firmy zrobią wszystko- gdy tylko zaszelszczę opakowaniem, rzucają zabawę, jedzenie, mordowanie much i prace górnicze w kuwecie. Często to jedyny sposób na wywabienie kota spod łóżka i zapakowanie go do transportera, bo paskudy czują, kiedy się kroi wyjście do lekarza.Pastus pisze: Na opakowaniu (GIMPET - baby tabs) napisane jest, że dzienna dawka to około 8 tabletek, więc nawet jakbym miała jej podać połowę tego to trochę otwierania pyszczka na siłę jest, a jestem przekonana, że poszłabym za to do kociego piekła.. dziś podejmę jeszcze jedną próbę i jak znów skończy się na kręceniu nosem poszukam czegoś innego.
Ja te suplementy traktuję też jako nagrodę i zadośćuczynienie za krzywdy typu wizyta u weterynarza- przyjemne z pożytecznym. Warto więc poeksperymentować z dostępnymi na rynku produktami.