Ja wiem czy on piękniś.
Powiem szczerze: to nieprawdopodobna wprost kocia cholera.
Jeśli coś można zbroić, zrobi to na pewno i natychmiast.
Wszystkie były kastrowane, tylko Hak rozlizał sobie miejsce po jajkach i rozwalił transportówkę, tak, że trzeba kupić nową. Wszystkie łąża po balkonie, tylko on jest w stanie wpaść na to, by wepchnąć się między siatkę a skrzynki, nasikać do skrzynki i wykopać powojniki korzeniami do góry.Tylko on jest w stanie sprawdzić jak wyjmuje się kratkę pod prysznicem, wleźć za lustro etc.
Jednocześnie przymilna cholera nadzwyczaj, aż ząl w tą chudą dupe trzepnąć <diabeł>
Ha ha, cóż za świetna charakterystyka
U mnie z kociakami jest podobnie - te największe łobuzy mają zwyczaj przymilać się burczeć rozkosznie tak, że człowiek zapomina o co był na nie zły
Co prawda to prawda. Wystarczy jedno spojrzenie lub wwalenie się mi na kolana, bym mu wybaczyła wykopany powojnik.
Z innej beczki - właśnie kończę pracę dyplomową z psychologii zwierząt. Piszę o komunikacji kotów: sygnałach komunikacyjnych od wokalizacji po znaczenie. Ostatni rozdział jest o tym, jak fakt, że nie potrafimy się dogadać z kotami wpływa na problemy behawioralne tych zwierząt.
Wygląda na to, że w końcu maja czeka mnie obrona i zostanę specjalistą psychologiem zwierząt ze szczególnym uwzględnieniem psychiki kotów.