:-) Nawet nie wiem, jak zacząć <oops>
Poryczałam się strasznie czytając od początku "nasz" wątek. Od niemal godziny edytuję i edytuję ten wpis i nijak mi się to nie klei. Ten wpis jest niejako z mojej nieśmiałości i braku odwagi, aby zadzwonić do pewnej osoby, która czas już niemały temu chciała nam pomóc. Niestety to był czas, kiedy tak bardzo chciałam nie być, traciłam kolejną osobę, którą kochałam nad życie. Choć tym razem to dla większości nie była osoba, a kot. Tak, dla większości to był kot, dla mnie przyjaciel. Ta osoba chciała nam pomóc, dzwoniła wiele razy, ale ja już nie miałam sił, wiary w cokolwiek, a w końcu i środków finansowych, aby dojechać do innego miasta. To był czas, kiedy tak wiele tzw. przyjaciół o mnie zapomniało, a ta osoba próbowała pomóc, choć mnie w ogóle nie znała. Nie wiem czy nas kojarzy, ja nie zliczę chwil kiedy chciałam zadzwonić, ale odwagi zabrakło. Tym wpisem, tak głośno i oficjalnie chciałabym PODZIĘKOWAĆ.
Dla tej właśnie osoby, dla Pani Dorszki, dzisiejszy Jeloś - kot, którego powinno nie być:
Nie wiem, jakim cudem Jeloś jest. Postaram się kiedyś opisać jego przypadek - w skrócie: wrażliwość bakterii jedynie na amikacynę i tobramycynę, kot w stanie agonalnym, na kroplówkach, ponieważ sam nic nie je, zamiast nosa - jedna wielka nadżerka, PNN, kiedy gdzieś tam godzę się z tym, że chyba czas się pożegnać.. Że już zbyt wielu bólu mu sprawiłam tymi próbami pozostawienia go po tej stronie... konsultuję się z jeszcze jednym wetem, tak dla zasady, kilka kroków od mojej pracy, mała mieścina podpoznańska. Jeloś ciągnie kilka dni na kroplówkach i namiocie tlenowym, doczekuje wyników antybiogramu, w którego sens ja już nie wierzę - wychodzi wrażliwość bakterii na gentamycynę! Badanie, podobnie jak i kilka bezpośrednio poprzednich robione w tym samym labie. Więc teoretycznie niemożliwa jest wrażliwość bakterii na antybiotyk wskazany w uprzednich badanich jako oporny.. Teoretycznie... Przez blisko 1,5 m-ca podaję Jelonkowi podskórnie gentamycynę. To bolesne zastrzyki są, czuję, jak z każdym dniem Jeloś wraz ze wzrostem sił nienawidzi mnie coraz mocniej.. Ale dziś już chyba zapomniał
Od lutego tego roku nie mamy Pseudomonasa w nosku, mamy za to Pasteurellę spp., nie leczymy, dajemy odpocząć psychice Jelonka, nereczkom. Tu wyniki też dziwne. Będziemy badać dalej.
Paproś vel. Mandziok jutro